Na temat państwowych gospodarstw rolnych przez lata zdania były skrajne. W dużej mierze te opinie powodowane były tym, że rozwiązując jednym cięciem w 1991 roku (ustawa z 19 października) zostawiono na lodzie i w biedzie tysiące dotychczasowych pracowników tych gospodarstw.
Co było pierwsze jajko czy kura?
Do roku 1989 w Polsce funkcjonowało około 1000 gospodarstw rolnych o różnym profilu, wśród nich były między innymi gospodarstwa rybackie, ogrodnicze, zarodowe i zielarskie. Niejednokrotnie zarządzały one tysiącami hektarów, zatrudniając nierzadko w jednym zakładzie setki pracowników.
Były też kombinaty rolne składające się z wielu zakładów o różnym profilu. Z takimi kombinatami współpracowała wówczas większość innych zakładów na danym terenie, na przykład budowlane, mleczarskie lub państwowe ośrodki maszynowe. Dlatego te tereny ucierpiały najbardziej po rozwiązaniu pegeerów, ponieważ tutejsze zakłady upadały na zasadzie domina. Bywało, że stopa bezrobocia w tych gminach sięgała 40 proc.
Trzeba podkreślić, że większość pegeerów to były gospodarstwa nieekonomiczne w dużej mierze deprawujące tamtejszą ludność, pozbawiając ich nawet instynktu samozachowawczego.
Postawmy zatem pytanie – czy większym złem był upadek pegeerów, czy ich powstanie? Wydaje się, że to drugie. Co by było, gdyby pegeery przetrwały – odpowiedź prosta – mielibyśmy trudną do wyobrażenia katastrofę ekologiczną, zasmrodzoną nie tylko północno-wschodnią Polskę. Działki na Mazurach raczej nie pełniłyby funkcji turystycznych.
Poza tym wiele gmin, które w sposób negatywny doświadczyły obecności pegeerów po ich upadku zaczęło wykorzystywać realne zasoby swojego terenu, dostrzegając choćby predyspozycje uzdrowiskowe.
Co się stało z ziemią popegeerowską?
Tuż po rozwiązaniu pegeerów nieruchomościami po tych gospodarstwach zajęła się Agencja Własności i Rolnej Skarbu Państwa, która oddawała nieruchomości w dzierżawę lub sprzedawała. Tysiące hektarów wykupiła tzw. komunistyczna nomenklatura, której przedstawiciele, po wejściu Polski do UE, dzięki dopłatom zarobili niejednokrotnie krocie. Obecnie resztką tych nieruchomości zawiaduje Agencja Nieruchomości Rolnych.
Warto się jednak przyjrzeć do czego wykorzystano większość zakupionej prywatnie popegeerowskiej ziemi. Na tych gruntach są obecnie widoczne nie tylko zasiewy zbóż i hodowle bydła. Niemałą część tych gruntów zalesiono. Na mazurach na dawnej ziemi pegeerowskiej nie są już czymś dziwnym hodowle jeleniowatych. Część nieruchomości wykorzystana została w celach agroturystycznych.